25 listopada 2021 roku był dniem "żądła" także z powodu przyjęcia przeze mnie trzeciej dawki szczepionki, albo raczej z powodu szczepienia przypominającego. Do tej pory przyjmowałem dawki AstryZeneci. Wczoraj przyjąłem Pfizera. Ramię tym razem bolało, ale tylko taki miałem objaw. Żadna z dawek którejkolwiek szczepionki nie przyczyniła się u mnie do objawów niepożądanych. Jestem chyba szczęściarzem pod tym względem.
Żądło wczoraj również zaistniało w formie metaforycznej - był nim mój język, mowa polska, uwagi i riposty, które miały miejsce podczas spotkania osiedlowych radnych. Bo przecież żądli nie tylko pszczoła, ale czasem także człowiek swoimi wypowiedziami, na szczęście tylko czasem.
Po spotkaniu, jak co dzień, biegałem. 14,5 km zostało dopisanych do listopadowego dystansu. Pozostało już niewiele do końca miesiąca i do końca roku, w ogóle. Cel już tuż, tuż! Podczas mojego biegania miałem kolejne żądło, była to nowa płyta Stinga. Miło się jej słucha. Żądliła me uszy. Zimny wiatr żądlił me poliki. Listopadowa ciemność wieczoru żądliła me oczy.
Poniżej kilka płyt, które ostatnio weszły podczas biegania.
Słodko Sting żądli...
OdpowiedzUsuńBardzo słodko i wreszcie na swoich dawnych torach. On jak wino...
OdpowiedzUsuń