niedziela, 28 lutego 2021
DWA MIESIĄCE
sobota, 27 lutego 2021
AOROWO
piątek, 26 lutego 2021
NIEBIESKO - BIAŁO - ZIELONO
czwartek, 25 lutego 2021
NA KRÓTKO
środa, 24 lutego 2021
PRZY BLASKU KSIĘŻYCA
wtorek, 23 lutego 2021
SKS ALE TRZYMA SIĘ
Dzisiaj jakoś tak było pięknie. Nie wiem dlaczego, a może jednak wiem. Od rana stres kolejnej grupy nauczycieli szczepionej na COVID-19 (pewnie z powodu doniesień poprzedników, każda z tych osób z niecierpliwością wyczekuje efektów niepożądanych pod koniec dnia - czy będzie gorączka, czy będą bóle itp., itd.). Później w pracy bardzo miła atmosfera - może faktycznie chodziło o odreagowanie. Jedna z koleżanek robiła nam zdjęcia z jakimś filtrem postarzającym. Ja również mam swoje - no powiem jestem na nim bardziej podobny do mojego ojca niż mogłem kiedykolwiek przypuszczać. Jeśli tak się zestarzeję (choć dla moich uczniów, szczególnie tych zaczynających swoją przygodę ze szkołą i tak już jestem stary) to będę miał szacun do samego siebie, matki natury i Pana Boga. Później był kolejny miły akcent - urodzinowe przyjęcie w jednej z klas. Złożyłem życzenia trzecioklasiście, a on mi nagle palnął "Piękne ma Pan oczy" (no normalnie: "Made My Day").
Po takim dniu, mimo, że człek może się czuć staro, mimo, że niektórzy powiedzą mu - z Ciebie to SKS, postanowiłem dać z siebie wszystko. Przełamałem te stereotypy, kąśliwo - dowcipne docinki i udowodniłem (przede wszystkim sobie), że wychodząc za drzwi domu mogę postanowić, powiedzieć i zrobić - przebiegnę maraton. Co prawda czasu dziś na ten starożytny dystans nie było, ale 34 km zrobiłem. Zajęło mi to 2 godziny i 3 kwadranse. Było w powietrzu czuć wiosnę. A muzycznie było różnie. Dwa typy trafione, jeden tak sobie i jeden pudło. Od pudła zacząłem - były to scoverowane utwory Pink Floydów w formie R'n'B (ohyda!) - Pink Floyd Redux "A New Music Experience". Później nadeszła kolej na Love And Death "Perfectly Preserved" - taki numetal. Jednak jest na tej płycie jedna bardzo fajna piosenka, a nawet hicior "Let Me Love You (feat. Lacey Sturm)". W czasie kiedy słuchałem tej płyty o mało co jeden z kierowców by mnie na tzw. "grajzerówce" nie rozjechał i jeszcze miał do mnie pretensje, że biegnę po płytach a nie faktycznie w lecie (pokazałem mu gest, który angielscy łucznicy kierowali do francuskich kuszników). Kolejne dwie płyty są godne polecenia, a były to: George Lynch & Jeff Pilson "Wicked Underground" oraz Moon Taxi "Silver Dream".
Dużo muzyki, dużo kilometrów i dużo (głównie pozytywnych) wrażeń dzisiaj. Mimo SKS jakoś nadal się trzymam, a moi nauczyciele, jak czytam na wewnątrzszkolnym forum, "Zenkowi" się nie dają. I tak 3mać!
poniedziałek, 22 lutego 2021
OCHÓW I ACHÓW BRAK
niedziela, 21 lutego 2021
SZCZĘŚCIE SPRZYJA LEPSZYM
sobota, 20 lutego 2021
NA ZIELONYCH PASTWISKACH PANA
Czy jest Bóg (może bóg), czy go nie ma? - nie wiem. Ja wierzę. Może wynika to z przyzwyczajenia, z wychowania, z tradycji, a może czasem z egoizmu - tzw. zakład Pascala (człowiek może wierzyć lub nie wierzyć, jeśli Bóg istnieje to warto wierzyć, bo ryzykujemy tylko życie doczesne - stąd wniosek jest prosty: wiara bardziej się opłaca). W taki dzień jak obecna sobota 20.02.2021 mam wrażenie, że Bóg o mnie pamięta, że chyba nawet mnie lubi (to jest dobre, bo nie tylko mnie zna, ale także wie, co jest dla mnie dobre), choć jestem antyklerykałem. Instytucja Kościoła, organizacja jegomości w czarnych uniformach z białą koloratką, to sztuczny twór, bo Kościół to wspólnota wiernych, a nie biznes, prowadzony pod ściemą sakramentów (czytaj: Pan Rydzyk). A dlaczego mnie lubi? Bo dał mi piękną pogodę, bo dał mi możliwość biegania, bo nie mam reorganizacji organizmu po szczepieniu. Stąd mogłem przebiec 19 km. Było super, bo ubrałem krótkie spodnie (ostatni raz miałem je 24.12.2020 - prawie dwa miesiące temu). Negatywne skutki poszczepienne mnie ominęły. Tzw. potocznie szczepionka "Zenek" nie wyrządziła żadnego przewrotu Kopernikańskiego w moim organizmie. Może to przyczyna mojego sportowego trybu życia, może dlatego, że przechodziłem COVID, a może dlatego, że wczoraj do organizmu swego wprowadziłem odpowiednie, weekendowe procenty. Nie wiem (tak samo jak nie wiem jak jest z Bogiem / bogiem), ale czuję się świetnie.
Bieg mnie jeszcze dodatkowe wzniósł na wyżyny sprawności sportowej i stanu egzystencjalnego szarego człowieka na ziemskim padole. Biegało się tym bardziej dobrze, że muzyka w uszach była odpowiednia. Bez żadnego wielkiego wyszukiwania postawiałem znów na grupę ze stajni Frontiers. Tym razem to był typowy hardrock - Kreek "Kreek". W trakcie biegu słuchałem całej płyty dwa razy i każdy z tych odsłuchów był lepszy. Dzięki tym dźwiękom czułem się jakbym pasł się na zielonych pastwiskach Pana.
Ten wpis jest ze specjalną dedykacją dla tych (szczególnie najbliższych), którzy uważają, że wyparłem się wszystkiego. Nie, ja zwyczajnie włączyłem myślenie do wiary. Każdego namawiam, aby przestał być chłonną gąbką i zaczął filtrować przez swoje zwoje mózgowe przekaz klech oraz wszelkich mediów.
piątek, 19 lutego 2021
50. DZIEŃ
I nadszedł! Czaił się cały czas. Swoją ociężałością człapał za mną niczym cień za Szpiegiem z Krainy Deszczowców. Dzień bez biegania. Jest nim piątek 19. lutego 2021. 50. dzień 2021 roku jest moim pierwszym w tym roku bez odnotowanej aktywności biegowej. Dlaczego? Wszczepiono mi chip, jak mówią ci, którym zamiana DNA faktycznie by się przydała. Poważnie - zostałem dziś zaszczepiony przeciw COVID-19. To oczywiście pierwsza dawka, jednak zapowiedziano mi w MSWiA, że nie może dziś być żadnego nadmiernego wysiłku. A ja w tym momencie pani doktor powiedziałem, że nadmierny byłby, gdybym przebieg ponad 50 km. Jednak nie chciała przyjąć mojej argumentacji, więc, niestety, musiałem odpuścić.
Poszedłem w takim razie na 5-kilometrowy spacer, bo limit kroków trzeba wykonać (dziennie przynajmniej 11 000). Przejście po osiedlowych uliczkach ukazało, skrywane do niedawna pod śniegiem, "skarby". Co krok to kupa. Pani lub Pan wyprowadzają swojego czworonoga na spacer, on załatwia swoje fizjologiczne potrzeby, a ty człowieku później patrz na to, albo jeszcze lepiej wdepnij. No przecież pies po sobie nie posprząta, ale, pytam się, od czego jest jego Pan (ewentualnie Pani). Proletaryat, polski zespół punkowy, w 1991 roku wydał płytę, na której był stosowny do tych obrazków utwór pt.: "Srajmy (nie chcę, nie)".
Jak już jesteśmy przy utworach - szedłem i słuchałem. Była to płyta Joel Hoekstras's 13 "Running Games". Dobry hardrock, sygnowany 2021 rokiem.
czwartek, 18 lutego 2021
REWELACYJNIE
Adrenalina powoduje, że człowiek może więcej i bardziej. Dzisiaj adrenalina w pracy mnie nie opuszczała. Gdy ktoś próbuje ze mnie zrobić idiotę to wówczas odwdzięczam się tym samym. Niestety mam wrażenie, że coraz mniej osób na szczeblu władzy wie jak należy używać parasola. Urządzenie to, aby działało musi być otwarte - tak samo jest z naszym umysłem. Ministerstwo Edukacji i Nauki, podobnie jak większość urzędów w Polsce, kierowane jest przez osoby typu BMW (Bierny, Mierny, ale Wierny). Dzisiaj w jednym z departamentów tego ministerstwa dostało się jednej z Pań sekretarek ode mnie. Nakrzyczałem na nią, no może miałem podniesiony ton. Wiem, osoba nie była winna, ale niestety jest na pierwszej linii frontu. Przepraszam Panią, ale musiałem. Jeszcze raz przepraszam.
Po powrocie do domu trzeba była wyładować złość. Oczywiście biegałem. Dzisiaj zrobiłem 19,3 km, w czasie 1 godzina i 30 minut. Było super, choć ciemno i znów jakiś nieroztropny właściciel kundla, który go wyprowadzał, stanowił naturalną przeszkodę podczas biegu, gdyż na całej szerokości chodnika były te dwie istoty - z jednej strony Pan, a z drugiej psiak i co więcej, smyczy widać nie było. Poranne wyżycie się na pracownicy MEN wystarczały i tym razem właścicielowi czworonoga odpuściłem, ale... pamiętam.
Muzyka dziś też była rewelacyjna, choć okładka płyty znów czarna. W czwartek dla moich uszu grał zespół Soen z albumu "Imperial". Płyta została wydana już w 2021 roku, czyli jest nowiutka. A co na niej dostajemy. Rockowo - progresywno - doomowe granie. Czasem skojarzenia miałem, że to balladowy Nickelback, czasem wydawało mi się, że słucham melodyjnej odsłony Toola. Wszystko naprawdę cudownie się łączy, współgra ze sobą. Pazur rockowy wspaniale współistnieje z melodyką i subtelnością artysty - melancholika. Polecam zapoznać się z tą z płytą.
środa, 17 lutego 2021
BEZ WENY
wtorek, 16 lutego 2021
JAK BONO
No i po pracy do dentysty. Jak się jednak okazało, tzn. Pan Doktor Jacek tak stwierdził, to nie ząb, ale dziąsło. Został nałożony opatrunek. Trzeba płukać szałwią i powinno być dobrze. W najbliższy piątek mam się pojawić do ponownego oglądu sytuacji wewnątrz mojej jamy paszczowej. Siedząc na fotelu dentystycznym poczułem się znów jak Bono (tak mam zawsze u mojego stomatologa, któremu jestem wierny od momentu, kiedy tylko sprowadziłem się do Poznania, a jest to już ponad 16 lat). Dlaczego jak Bono? Asystentka Doktora Jacka nałożyła na mój nos szerokie pomarańczowe okulary, takie właśnie w stylu wokalisty U2. Ich kolor przypominał te, które rowerzyście czy motocykliści używają, aby lepiej widzieć, aby mieć wyostrzone patrzenie, szczególnie w okresie szarości, gdy zmierzch zaczyna zapadać nad naszym światem.
Zmierzch już dawno zapadł, kiedy poszedłem biegać. Dziś tylko 14 km. Krótka trasa, ale czasem też trzeba dać odpocząć - nogom i w ogóle organizmowi (choć mój to raczej czasu na regenerację nie ma nadziei). Biegłem sobie swoją pętelkę, dobiegałem do innego biegacza i gdy już go mijałem on nagle przyspieszył dość znacznie. Dorównywał mi tempem. Po jakimś kilometrze, a może nawet i dwóch, wspólnego biegu (była to swego rodzaju mutualizm - ja nie miałem czołówki a on miał, za to ja go podciągnąłem z ospałego tempa - byłem jego zającem) chwilę sobie pogadaliśmy (w biegu, oczywiście). Może właśnie to czyta, a może dopiero przeczyta. Mówiliśmy, jak to fajnie jest sobie pobiegać, bo daje uwolnienie umysłu. No ja jeszcze dodałem, że to ważny czas dla słuchania muzyki. Bo taka jest przecież prawda, mówię to jako naturalizowany dziś Bono. Rozmawialiśmy, bo muzyka się skończyła. Dziś był znów hardrock - nowość zespołu Inglorious "We Will Ride". Fajna muzyka - taka z kopem. Szczególnie na uwagę zasługują cztery pierwsze utworu na tej płycie, a z nich najważniejsza jest ballada "Eye Of The Storm". Naprawdę utwór z powerem i bardzo sensownym przesłaniem w sferze lirycznej.
poniedziałek, 15 lutego 2021
NOWY TYDZIEŃ
Panu Bogu nie udały się dwie rzeczy - starość i zęby. Właśnie ta druga kwestia, będąca niewypałem Wszechmogącego mi doskwiera. Jutro wizyta u stomatologa, zobaczymy jak będzie. Osobiście bardzo lubię swojego dentystę, ale wiadomo - czasem z powodu bólu człowiek może coś głupiego powiedzieć, a może i nawet zrobić. Jak to się mówi: pożyjemy - zobaczymy.
Dzisiaj jakoś ociężale biegałem. Jednak 18 km zrobione, a co więcej na otwarcie nowego tygodnia mam ponad 20 tysięcy kroków już dzisiaj. Dobry start.
Dzisiejsza muzyka podczas biegania to był nowoczesny rock progresywny - Lonely Robot "Feelings Are Good". Mam ich trzy wcześniejsze płyty, a teraz przyszedł czas na najnowsze dzieło Johna Mitchella i spółki. Jakie ono jest? Takie jak wcześniejsze. Bardzo miłe dla ucha. Subtelne. Nie pozostaje nic innego, jak tylko rozkoszować się tymi dźwiękami. Dzisiaj miałem przyjemność posłuchać całej płyty dwa razy. Polecam!
niedziela, 14 lutego 2021
NIEDZIELNY CHILLOUT
sobota, 13 lutego 2021
MIEĆ 20 LAT
piątek, 12 lutego 2021
OKO ZA OKO
Śnieg ubity, mróz zelżał, słoneczko uśmiecha się swoimi promieniami i tylko leciutki wietrzyk smaga twarz i to w dodatku tylko na otwartych, polnych przestrzeniach. Czego można chcieć od życia więcej? Pięknie się weekend zaczyna. A jeśli do tego wszystkiego dołoży się czas na bieganie (choć mam ciągle wrażenie, że brakuje mi czasu) to śmiało można rzec, że otwarcie weekendu iście królewskie, a może i cysorskie (w myśl słów "Ballady o cysorzu", który to ma klawe życie - znam to, oczywiście w wersji uwspółcześnionej za sprawą Kazika). Nie pozostało mi nic innego, jak tylko skorzystać z tego dobrodziejstwa i machnąć 19,3 km.
W obecnych okolicznościach powinienem słuchać, chyba, utworu "Vendetta" zespołu Illusion. Dlaczego? Po 24 godzinach czarnych ekranów TVP atakuje TVN, ci drudzy nie są dłużni pierwszym. Dostaje także Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, gdyż jest ponoć sprawcą tego, że Polacy nie mogli na ekranach telewizji publicznej oglądać meczu piłki nożnej z Robertem Lewandowskim. TVN na całe zło obciąża Jacka Kurskiego (nie ukrywam, że taka narracja mi pasuje). Jedna i druga TV nakręcają się, idą w myśl starotestamentowej zasady "oko za oko", a ponoć w Polsce 95% to katolicy, którzy żyją wg zasady przebaczania (phii, akurat!!!, śmiech na sali!!!).
Nie słuchałem polskiej odsłony grunge'u, bo dzisiaj - 12.02.2021 nastąpił wysyp nowości hardrockow - aorowych, m. in. z ulubionej przeze mnie wytwórni Frontiers Records. Wziąłem więc na słuchawki debiut zespołu Arc Of Life, pod tym samym tytułem. Już z samej okładki przypuszczałem z czym będę miał do czynienia - zakładałem, że muzyka ta będzie YESowata i ASIAowata. Była, a właściwie jest, bardziej ta pierwsza. Jednocześnie jasnym się stało, że taka musi być, bo w składzie nowego, ale rekrutującego się ze starych muzycznych wyg, zespołu jest Billy Sherwood. Miałem też skojarzenia z YOSO - innym projektem Billy'ego, będącym połączeniem YES z TOTO (Bobby Kimball). Czy polecam Arc Of Life? Hm... Dla wielbicieli gatunku - tak, dla laików, dla tych, którzy muzykę traktują jako tło - nie, gdyż w moim przekonaniu jest to zbyt przekombinowany projekt. Sam na pewno go kupię. Tylko, jak powtarza moja mama, ile tych płyt można mieć?! Wiele! A co gorsza, im masz więcej tym więcej brakuje. Śmiało mogę więc powiedzieć, że mój cel życiowy to neverending story...
czwartek, 11 lutego 2021
CZŁOWIEK JEST ZAWZIĘTY
środa, 10 lutego 2021
CO ZA DZIEŃ...
wtorek, 9 lutego 2021
KRAINA ŚNIEGU
poniedziałek, 8 lutego 2021
NIESTETY BIEŻNIA
Ale sypnęło! A jeszcze ponoć będzie sypać dalej. Oczywiście paraliż komunikacyjny na całego i w całej Polsce. Służby drogowe, jak zawsze zaspały, choć tym razem przy takiej ilości opadów są usprawiedliwione. Zupełnie inaczej niż Pani Pawłowicz, która idąc w ślady Pani Emilewicz w nosie (aby nie powiedzieć bardziej dosadnie gdzie) ma obostrzenia i zakazy kierowane wobec zwykłych obywateli przez władze III RP. No, ale przecież Pani Pawłowicz, najbardziej zżarta posłanka, no a teraz "dostojny" sędzia rzekomego Trybunału Konstytucyjnego, może więcej. Tak się dzieje w myśl zasady Orwellowskiej, że ci przy korycie są bardziej równi niż pozostali równi.
Ja dzisiaj też miałem zakaz - ogólnie nałożony przez siebie na siebie samego - nie biegałem na świeżym powietrzu. Wybrałem dzisiaj pas transmisyjny, w wersji dla biegaczy zwany bieżnią. Nie lubię urządzenia! Nic wkoło człowieka się nie zmienia. Głupkowato patrzysz się do przodu i widzisz tylko migocące zegary, informujące o dystansie pokonanym, o tempie, o spalonych kaloriach oraz o innych bzdetach. Jednak dziś nie było sposobu, aby wyjść na zawieje i zamiecie śnieżne. Nie lubię bieżni jeszcze z jednego powodu - podczas takiego wysiłku nie słucham muzyki, a oglądam filmy. Dzisiaj kolejny odcinek o "Mistrzach renowacji samochodów" (Netflix - oczywiście).
Jednak dzień bez muzyki to dzień stracony. Z codziennej porcji muzyki polecam taką oto płytę - Tomorrow Never Comes "Ashes In The Eyes". Nic o tym wydawnictwie nie wiem, ale brzmienie elektroniczne bardzo mi podpasowało.
niedziela, 7 lutego 2021
NIE BLOODY SUNDAY
sobota, 6 lutego 2021
PIERWSZY MARATON W 2021 ROKU
piątek, 5 lutego 2021
Z KOPYTA
Jeszcze zima, chociaż śniegu już ni ma (ale rymy częstochowskie!). Taka wesoła atmosfera w mojej głowie, co przekłada się także na nogi (było dziś szybko) jest z pewnością efektem dnia tygodnia - piątek, piąteczek, piątunio. Wygląda to tak, jakby człowiek nagle zerwał się z łańcucha ograniczającego go przez cały tydzień i czuje zapach wolności. W weekend przecież można więcej. A dzisiaj jeszcze zaczyna się kolejna odsłona ekstraklasy, co ważne - gra także nasz Lech (gra również Warta). Z sentymentu już tylko oglądam te mecze Kolejorza. Choć pamiętam prawie trzy lata temu - w marcu 2018 roku - kiedy ze znajomym z Katalonii Juanma poszliśmy na mecz KKSu. Zimno było niemiłosiernie. Na stadionie około 9000 kibiców (czyli jak na warunki poznańskie - niewiele). Juanma powiedział, że nigdy nie przeżył takiej atmosfery na boisku piłkarskim jak w stolicy Wielkopolski. Powiedział nawet, że doping i oprawa jaka jest na meczach Barcelony nie umywa się do tego, co zobaczył w grodzie Przemysła (oczywiście posłużył się nazwą Poznań a nie jakąś metaforą "gród Przemysła"). Byłem w szoku. Po roku na własnej skórze mogłem się przekonać jaki jest doping na Camp Nou. Drogie Panie, Drodzy Panowie - jednym słowem kicha. Teraz niestety nigdzie dopingu nie ma - został tylko sztucznie podkładany podczas transmisji każdej kolejki i każdej ligi dźwięk wyimaginowanego tłumu.
Jak napisałem - było dziś szybko (4:51 minuty na kilometr), bo i krótszy dystans 16,3 km. Jutro nadrobię z nawiązką. Obiecuję! Szybko było też dlatego, że nogi stymulowała znów piękna, skoczna i nowa muzyka. Zespół to świeżynka na melodyjno - rockowej scenie. Proszę Państwa, przed Wami Art of Illusion ze swoim debiutem "X Marks The Spot". Duet niemiecki, stąd i wytwórnia germańska - AOR Heaven. Słychać tu fascynacje Boston, Journey, Styx, Chicago oraz, a może przede wszystkim, Queen. Utwory czasem są skoczne i melodyjne ("Wild And Free", "Run", "4 am", "Go"), a czasem rozpisane na operetkową czy wodewilową modę ("My Loveless Lullaby", "Waltz For The Movies"). To właśnie w tej drugiej osłonie widać ogromne nawiązanie do dorobku Queen. Płyta idealna na piąteczek, na piątuniowe bieganie.
Po biegu była obiadokolacja, a teraz czekam na zieloną trawę (nie trawkę!), 22 jegomości i biało - czarną piłkę. Życzę sobie i Lechowi, aby tym razem Żuraw nie musiał rzucać po meczu wulgaryzmami, jak czynią to w większości kibice przed ekranem.
czwartek, 4 lutego 2021
WARTO PODPOWIADAĆ
Jako belfer nie powinienem tak mówić, że warto podpowiadać. Nie powinienem, ale powiem - WARTO! Edukacja, życie, społeczeństwo nie opiera się na rywalizacji, ale na współpracy. Najszybszy, największy, najlepszy - o.k., jednak tylko czasem o.k. W większości, jako zwierzęta stadne, musimy współpracować, aby przetrwać. Silniejsi, bogatsi, dorośli chronią i bronią dzieci, starców, biedniejszych oraz tych, którzy nie są w pełni sprawni. Także w szkole, w klasie, jako uczniowie funkcjonujemy we wspólnocie, która opiera się na współpracy. W każdej takiej grupie są ci, którzy chcą kierować i mają ku temu predyspozycje oraz ci, którzy chcą być kierowani, bo tak im wygodniej, bo tak im lepiej. Niestety jako belfer wielokrotnie widzę, że nauczyciel próbuje postawić się w grupie jako jej przywódca, a przecież jest, najczęściej, po drugiej stronie barykady. Te określenia rodem z wojny są jak najbardziej trafne, bo edukacja to szkoła przetrwania. Taka mała wojna, podczas której trzeba kombinować (tzn. uczeń musi kombinować), aby nie wpaść i aby się nie napracować. W czasie pandemii i edukacji online część moich kolegów po fachu zachowuje się, jakby miała znaczące neurologiczne skutki uboczne COVIDu. Realizują lekcje w formie gadających głów przez kamerkę internetową, zmuszają młodzież do wysiedzenia 45 minut przed ekranem monitora (niektóre szkoły nie mają planu przystosowanego do edukacji zdalnej, ba nawet przerwy pozostawiono w takim wymiarze jakby dzieci i młodzież faktycznie były w szkole). Inni przeprowadzają sprawdziany w formie testu, w których nie można powrócić do wcześniejszych pytań, w których liczy się szybkość odpowiedzi. No normalnie wyścig szczurów a nie edukacja przyszłości na miarę XXI wieku (w sumie XXI wiek to już nie przyszłość a teraźniejszość).
Powracając jednak do podpowiedzi i bycia belfrem. Dzisiaj zaliczyłem pierwszy w tym miesiącu półmaraton. Dystans ten umilił mi Marko Hietala swoją zeszłoroczną płytą "Pyre Of The Black Heart". Świetny, wspaniały, cudowny, fantastyczny album. Polecił mi go mój kolega - belfer (też historyk, nie histeryk), który płytę zrecenzował na swoim blogu dnia 23 stycznia br. - Operation Mindcrime: stycznia 2021 (blogoperationmindcrime.blogspot.com) Choć przez większość miłośników muzyki Marko kojarzony jest z zespołami symfoniczno - metalowymi (Sinergy, Nightwish, Avantasia) to takich dźwięków na tej płycie nie ma. Jest ona rockowa, jest mocna (miejscami), ale jest przede wszystkim melodyjna i przejmująca. Szczególnie cudowny w odbiorze był, dla mnie, utwór "The Voice Of My Father" (jakbym słuchał "Father" Manowar). Drugim moim faworytem jest "Truth Shall Set You Free", zamykający album. Naprawdę cudownie się tej płyty słucha. Na tyle cudownie, że aby posłuchać jej dwa razy musiałem zrobić półmaraton!
Sławku, dziękuję za polecenie i mam nadzieję, że nie wstawisz mi pały za ściąganie od Ciebie, a może to nie ściąganie tylko to Ty mi podpowiedziałeś - chyba tak to właśnie było. I tym akcentem kończę dziś swoje wywody muzyczno - edukacyjno - biegowe, bo jeszcze faktycznie przyznam się do ściągania.
środa, 3 lutego 2021
HOMO HOMINIS LUPUS EST
No i wykrakałem. Wczoraj wspominałem o lecie - a dzisiaj od razu jesień w pogodzie. Leje i leje... i leje. Jednak nie ma niepogody na bieganie, jest tylko niewłaściwe odzienie. O butach nic nie piszę, bo nie ważne jakie masz (no chyba, że byłyby to kalosze) to i tak je przemoczysz. Stąd mimo deszczu, mimo kałuż, mimo jesieni w pogodzie swój standardowy dystans ponad 18 km pokonałem. Ciemno było, że prawie swoich rąk nie widziałem. Mimo wszystko biegłem - cały czas do przodu. I nadal jest moja wygrana w rywalizacji gleba vs ja.
Jesień dookoła i jeszcze dodatkowo dzisiaj jakieś smętne relacje międzyludzkie. Jeden na drugiego spode łba łypie, niczym hiena czy jakiś wilk lub coś podobnego. Może to właśnie z powodu pogody. Co więcej -na pewnych forach wysyłane teksty też powodują, że mam wrażenie, iż "człowiek człowiekowi wilkiem". No cóż - czasem tak to bywa.
Aby sobie odmienić nastrój na bieganie wrzuciłem polski zespół - Ludzki Twist, czyli Homo Twist - płytę "Matematyk". Nie znałem jej wcześniej, ani jednego utworu. Wspaniała muzyka, a jeszcze lepsze teksty. Niestety pogłębiły tylko one moje dzisiejsze jesienne podejście do życia i ludzi, bo jakże inaczej można zareagować na takie utwory, jak: "Dwieście Złotych", "Małżeństwo To Piekło Na Ziemi", "Powiedz Mi Ogniu". Najlepszy utwór z tego dzieła to stylizowany na Niemenowskim "Bema Pamięci Żałobny - Rapsod" utwór o tytule "Lema Pamięci Kosmiczny Pogrzeb".
Jutro będzie lepiej... może.
wtorek, 2 lutego 2021
STEFAN JAK ŚNIEG POPŁYNĄŁ
poniedziałek, 1 lutego 2021
STATYSTYKA A ABSOLUTORIUM
Minął pierwszy miesiąc 2021 roku. Za mną 31 dni, z których każdy był przyozdobiony w dłuższy lub krótszy, ale zawsze jakiś, dystans biegowy. Założenie był, że przebiegnę 600 km. Przebiegłem 600,4 km! Kilka lat temu byłem na walnym zebraniu członków pewnego stowarzyszenia, gdzie Prezes Zarządu tego stowarzyszenia (była to Pani) przedstawiał sprawozdanie z działalności za ostatnią kadencję. Sprawozdanie opierało się na statystyce i ilościówce, tzn. ile maili wysłali, ile rozmów przeprowadzili, ile spotkań odbyli. Nic innego nie miało miejsca, więc niczym innym nie mógł się ów Zarząd pochwalić. Jaka była konsekwencja? Brak absolutorium.
Ja dzisiaj też trochę napisze o ilościówce. 600,4 km to średnio 19,4 km dziennie. W tygodniu to średnio 135,8 km. Średni czas pokonania 1 km to u mnie 4,54 minuty, co daje w oglądzie całościowym 2942,5 minuty, czyli 49 godzin, czyli ponad 2 doby spośród 31 w styczniu. Tyle przebiegłem! To wszystko to tylko suche fakty, statystyka. Chcę otrzymać absolutorium, więc muszę dodać, że to przynajmniej 35 albumów muzycznych (muzyka to uczucia, to sztuka, to emocje a nie suche fakty), co oznacza, że przynajmniej jedna nowa płyta towarzyszyła mi podczas biegania każdego dnia. "Nowa" nie oznacza, że jest ona nowością na rynku wydawniczym - "nowa" oznacza, że wcześniej jej nie słuchałem, że poznawałem ją dopiero podczas biegania.
Swoją przygodę biegową będę kontynuował. Swój projekt literacko - biegowo - muzyczny będę dalej tworzył, bo to wszystko jest tym, co mi w duszy gra.
Dzisiaj zacząłem już nowe odliczanie - lutowe. Nie stawiam sobie tym razem poprzeczki na 600 km. Luty traktuje rekreacyjnie, bo biegania to przede wszystkim przyjemność a nie obowiązek. Nowy miesiąc zacząłem dystansem 18,2 km i muzyką indie rockową z 2006 roku - album The Tears "Here Come The Tears". Spokojna, przemyślana, czasem minimalistyczna, a na pewno nienachalna muzyka gitarowo - rockowa.
Ciąg dalszy nastąpi...
CZERWONE OKULARY
Dziś 30. dzień stycznia. Ostatnia niedziela pierwszego miesiąca 2022 roku. Niedziela, w której po raz 30. gra w Polsce i na całym świecie Wi...
-
Tytuł tego postu przewrotnie odnosi się do przemówienia Winstona Churchilla, który wygłosił je 20 sierpnia 1940 roku, jako Premier Wielkiej ...
-
Dziś 30. dzień stycznia. Ostatnia niedziela pierwszego miesiąca 2022 roku. Niedziela, w której po raz 30. gra w Polsce i na całym świecie Wi...
-
Weekend biegowy, za mną! Weekend schodzony po górach, za mną! Weekend ze znajomymi, w doborowym towarzystwie, za mną! Było super, chociaż dl...