Oprócz tego dzień był zakręcony. Intensywny. Długi. Pracowity. A na koniec dnia jeszcze rura poszła i wody nie ma - w szkole, czyli od jutra rana sajgon (a nie Sajgon).
Wieczorem dopiero przyszło mi biegać. Też widziałem ciemność. Mój ciemny strój biegowy zlewał się z horyzontalnym otoczeniem, kontrastował tylko z bielą śniegu. Jednak gnałem - po chodnikach, przez pola, ale do lasu się nie zapuszczałem. Wyszło 16,3 km, co dało w pełnym rozrachunku pierwszej dekady lutego równo 190 km. Jest dobrze, jest lepiej niż przypuszczałem.
W uszach też ciemna muzyka. Do biegu zagrzewał zespół Gale Force ze swojego debiutu "Subhuman". Płyta właśnie się ukazała nakładem samego zespołu, więc pozostaje jej kupno tylko w formie wysyłkowej. Jest to muzyczny kolaż z takich dźwięków jak Accept, Megadeth czy Whitesnake. To wszystko bardzo dobrze brzmi. Czasem jest ciężko i ciemno, albo przynajmniej mrocznie. Czasem jest balladowo. Jak dla mnie super! Dzisiaj takiej muzyki potrzebował, aby odreagować, aby na nikim się nie wyładować. Rozładowała moje emocje muzyka i speed biegowy (1 km średnio w 4:49 minuty).
Jutro już ulubione programy będą! Niestety obecna władza jutro też nadal będzie... a może jednak nie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz