Mimo warunków było paliwo do biegania; a właściwie dwa dopalacze. Mocne postanowienie (zawziętość w realizacji celu) i MUZYKA, oczywiście (!). Dzisiaj przez czysty przypadek, podczas przeszukiwania niezgłębionych pokładów internetu natknąłem się na Mabel Greer's Toyshop i płytę "The Secret". Zespół został założony w 1967 roku, ale w oryginalnym, pierwszym składzie nie wydał nigdy płyty (byli w nim m. in. Billy Sherwood, Chris Squire czy Jon Anderson). Band reaktywował się, a właściwie można powiedzieć, że został założony na nowo, w 2013 roku. Płyta, którą słuchałem, została wydana jako druga w 2017 roku. Jaka to muzyka? Można ją opisać następującym stwierdzeniem: połączenie melancholii Marca Almonda czy Morrissey'a z artrockiem a'la Marillion czy Pendragon. Szczególnie na uwagę zasługują utwory: tytułowy (udział pośmiertny Petera Banksa), znajdujący się na samym końcu płyty, "Turning To The Light" oraz "Love's Fire" (mój faworyt).
Dzięki tej muzyce nie tylko udało mi się "cofać do tytułu" ze skutkiem przemieszczania się do przodu, ale także wydawało mi się, że jestem posiadaczem, neologicznie rzecz ujmując, białych kruków biegacza przy zmarzlinie podłoża (zwanej potocznie "szklanką"), czyli wspomnianych wyżej statyzujących cichobiegów. A muzyki sobie jeszcze wiele razy posłucham, z wyciągniętymi nogami w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz