środa, 13 stycznia 2021

JAZZ JAK RDZA

Jest takie przysłowie - "stara miłość nie rdzewieje". Mogę się pod nim podpisać. Stara, a może pierwsze - prawdziwa miłość nie rdzewieje. Nie jest to efektem tego, że jest to ta jedyna, prawdziwa, ale efektem tego, że przeżywamy ją na ogół w okresie burzy hormonalnej. Dojrzewanie wzmaga odczuwanie wszystkiego - uczuć, relacji, bodźców zewnętrznych. Niektórym ta miłość nigdy nie przechodzi; inni ją tłumią, a może systemowo zostaje upupiona, jak pisał Gombrowicz. Moja pierwsza miłość to muzyka Roxette i pisałem o tym już wiele razy. Miłość ta przerodziła się w pasję słuchania, a potem także posiadania muzyki w ogóle (posiadania nośników z nagranymi całymi albumami). Dzisiaj nie jest to już hobby, ale mania, uzależnienie. Każdy z albumów, mimo, iż podczas biegania słucham na streamingu, staram się posiadać fizycznie (jeśli oczywiście mi się podoba, jeśli zakotwiczy się w mojej głowie), bo płyta to nie tylko pliki, ale okładka, czasem jakaś wkładka, naklejka itd., itp. To uczucie trwa u mnie około trzydziestu lat - najpierw kasety magnetofonowe, a od 1995 roku CD.

Ostatnio jestem zauroczony serialem dokumentalnym "Renowatorzy z Doliny Rdzy" ("Rust Valley Restorers"), gdzie w zakładzie Rust Bros, którego właścicielem jest Mike Hall, odnawiane są stare bryki. Sam Mike przez 40 lat zgromadził na swojej posesji ponad 400 wraków. "Wraki" są na pierwszy rzut oka, dla laika, natomiast dla właściciela Rust Bros to skarby - każdy ma swoją historię, z każdym wiążą się jakieś emocje, zdobycie każdego to kanwa na powieść (tak samo jest z moimi płytami). W drugim sezonie tego serialu pojawił się wrak pewnego Pontiaca, którego klienta chciał wyremontować. Klientem tym był Clint Wilson, założyciel kanadyjskiego zespołu Fusionstein. Wyremontowany wrak, już jako Purple Pontiac trafił na okładkę drugiej płyty tego bandu, która został nazwana właśnie "Purple Pontiac". To ona dzisiaj towarzyszyła mi podczas pokonywania 18 km (słuchałem jej prawie trzy razy). Co to jest? Niby jazz, ale tylko "niby". Sami muzycy napisali o sobie i swojej twórczości tak: tworzymy fusion, czyli wielogatunkową muzykę, która łączy wiele pokoleń (sami urodzili się w latach 60., 70., 80. i 90. minionego wieku). Czterech zapaleńców daje kopa bez wokaliz, bez egoistycznych sztucznie rozbudowanych solówek gitarowych. Muzyka inna niż codziennie słuchany pop czy rock. Jednak dzieło piękne. Mnie całkowicie ta płyta pochłonęła. Szczególnie dzisiaj idealnie pasowała do pogody. Dlaczego? Na chodnikach po śniegu nici (tak było około godziny 16:00). Światło dzienne ujrzał brud, rdza, która wyszła spod pokrywy białego puchu. Było jak na kadrach z Rust Bros. A może ta rdza to najprawdziwsza prawda o świecie - taki on jest, czasem brudny i mokry, nieprzyjemny, ale go kochamy - tak jak pierwszą miłość.

Fusionstein



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CZERWONE OKULARY

Dziś 30. dzień stycznia. Ostatnia niedziela pierwszego miesiąca 2022 roku. Niedziela, w której po raz 30. gra w Polsce i na całym świecie Wi...