sobota, 2 stycznia 2021

DRUGI NIE JEST GORSZY OD PIERWSZEGO - STAN BUSH

Od samego rana, a było to około godziny 8:00, facebook trąbi, dudni, podpowiada - urodziny ma Paweł, urodziny ma Damian. No faktycznie mają! Złożyłem życzenia! Wiem, że Paweł uwielbia zespół Extreme, a szczególnie ich płytę "III Sides To Every Story". Taka zabawa tytułem, bo jednocześnie to faktycznie trzecia płyta w dorobku tej Funky Metalowej Bostońskiej Grupy. Ukazała się ona zaraz po przebojowej "Extreme II: Pornograffitti (A Funked Up Fairytale)". 

A dlaczego o tym piszę? Bo dzisiaj, też rano, poszedłem biegać - zrobione 16,3 km. Nie słuchałem wprawdzie Extreme, ale coś podobnego, osadzonego w latach 80-tych XX wieku. Najnowsze dokonanie Stana Busha "Dare To Dream". To facet, który zasłynął przebojem do "Krwawego Sportu" z Van Damme. Niestety utworu tego nie ma na regularnych płytach Stana, ani na żadnej składance jego bestofów.

Nowa płyta AORowego wokalisty (AOR - Adult-Oriented Rock, czyli rock z ogromną dozą melodii) jest świetna, ale przecież miłośników Busha nie powinno to dziwić, bo on zawsze wydaje wspaniałe płyty. Jest to tak znamienite nazwisko dla tego kierunku muzycznego, jak Rick Springfield - Australijczyk od przebojów "Human Touch" i "Jessie's Girl".

Ale wracając do najnowszego dzieła Stana Busha - trzeba powiedzieć, że słychać tu westchnienia do Def Leppard i Bon Jovi (choć może to te zespołu w swoim dorobku wzdychają do Stasia Krzaczka?). W całym zbiorze 11 utworów wyróżniłbym na pewno otwierający "Born To Fight" oraz następujący zaraz po nim tytułowy "Dare To Dream" (słychać w nim zawodzenie a'la Jimi Jamison - przedwcześnie zmarły autor czołówkowego dzieła "Słonecznego Patrolu" - "I'm Always Here"). Co jeszcze przykuło moją uwagę? Piękna ballada "A Dream Of Love", na której plonsające syntezatory tworzą klimat niczym w Whitesnake'owskim "Is This Love". Kolejny cudowny akt tej płyty to hołd (w sferze muzycznej i tekstowej) 80-tym latom XX wieku, czyli "The 80's". Później następuje jeszcze równie wspaniałe "Heart Of Attack", "Dream Big" (szczególnie refren), "True Believer" oraz prawdziwy strzał w dychę, powrót do poprzedniej epoki, epoki hairmetalu - "Never Give Up".

Z ręką na sercu polecam ten album tym wszystkim, którzy dorastali w latach 80. i 90. XX wieku. Nie zawiedziecie się. A jubilatom jeszcze raz życzę wszystkiego, co chcą aby się spełniło, a to co ma zostać marzeniem, aby nadal nim było.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CZERWONE OKULARY

Dziś 30. dzień stycznia. Ostatnia niedziela pierwszego miesiąca 2022 roku. Niedziela, w której po raz 30. gra w Polsce i na całym świecie Wi...