niedziela, 3 stycznia 2021

TRYPTYK - ROXETTE "BAG OF TRIX"

No i mamy 3 stycznia 2021 roku. Niedziela. Koniec długiej laby, choć dla dzieci i młodzieży początek kolejnego leniuchowania - zaczynają się ferie zimowe, które niespodziewanie zostały przyspieszone przez panującą nam obecnie ekipę PiSu. Czy to dobrze, czy może źle - nie mnie ocenić (tzn. chyba, że pytanie zadaję nie pod kątem przyspieszenia ferii, ale rządzącej elity - wtedy odpowiedź jest jednoznaczna - źle, że rządzą i źle rządzą).

Kolejny dzień biegania, zgodnie z założonym i od wielu dni realizowanym planem, za mną. Dzisiaj w nogach 22,2 km. Tyle musiało być, bo założyłem, że chcę posłuchać nowego Roxette. Widzicie - tak to jest - czasem muzyka narzuca mi kilometry do przebiegnięcia, a czasem kilometry wymuszają nowe muzyczne odsłony w słuchawkach. 

Określenie "nowy album Roxette" trochę dziwnie brzmi, bo przecież od ponad roku nie żyje Marie Fredriksson (umarła 9 grudnia 2019 roku). Jednak, pewnie wielu pamięta, że i po śmierci Freddieggo Mercury'ego Queen także wydał nową płytę z jego wokalami "Made In Heaven"(później jeszcze były z Paulem Rodgersem oraz Adamem Lambertem). "Bag Of Trix" nosi podtytuł "Music From The Roxette Vaults" i faktycznie są to sztuczki pod sklepieniem cyrku Roxette. Album ten powinien mieć każdy fan szwedzkiego duetu, ale także ci, którzy chcą mieć, zwyczajnie, dobre płyty do słuchania.

Idealnie mi do dzisiejszego biegania nowy album Roxette przypasował. Spadł lekki śnieg, niby wiedziałem jakie są warunki, niby wiedziałem, że mogę nie mieć idealnej przyczepności, ale jednak nie byłem niczego do końca pewny. Tak samo jest z "Bag Of Trix" niby wiem, co na 3 CD będę słuchał, niby większość utworów jest mi znanych, ale to jednak inne ich wersje (demo, akustyczne, obcojęzyczne). Poza tym na albumie znajdują się perełki (dotąd niepublikowane, albo przekazywane bardzo wąskiemu audytorium), jak np.: "Help!" z tzw. Abbey Road Sessions, "Let Your Heart Dance With Me" czy "Piece Of Cake" (odrzuty z sesji do "Good Karma"), cudowna wersja "Hotblooded" (aktustycznie - bluesowa, wow!!!). Nie znajdziecie tu tradycyjnych wersji "Joyride", "Listen To Your Heart" czy "Big L.", ale jest wszystko co cudowne, a może i jeszcze więcej, w dokonaniach szwedzkiego duetu. Mnie ten tryptyk muzyczny powalił na kolana, oczywiście tylko w przenośni, bo mimo duchowych uniesień (a może właśnie dzięki nim) miałem siły, aby przebiec dystans trochę ponad półmaratonu. A wyobraźcie sobie, jakie będziecie mieli doznania, jak z lampką ulubionego wina, lub innego trunku, albo nawet aromatycznej herbaty, zasiądziecie w fotelu i włączycie to dzieło. EUFORIA!!!

Wielkość artysty poznajemy po tym, jak długo jego dzieła pozostają w naszej pamięci. Mimo braku Marie, mimo pozostawienia na boju samego Pera, wielkość Roxette jest niepodważalna. 

R.I.P. Marie. 

Thanks Per!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CZERWONE OKULARY

Dziś 30. dzień stycznia. Ostatnia niedziela pierwszego miesiąca 2022 roku. Niedziela, w której po raz 30. gra w Polsce i na całym świecie Wi...