Dzisiaj życzyłem wszystkim Paniom (tym bliskim i tym bliskim - dalszym) m. in. odnalezienie w samych sobie miłości i drugiego człowieka (o to w obecnych czasach trudno, czasem).
8 marca 2021 roku był oczywiście dniem biegowym. 16,2 km dorzucone zostało do marcowej skarbonki dystansowej. Niestety dzisiaj sponsorem odcinka blogowego jest liczba "11". Średnio co kilometr biją w me oczy, od dłuższego czasu, bilbordy fundacji prolifeowych. Takie lekko wyświechtane hasła: "zależę od Ciebie", "ufam Tobie", "mamo i tato kochajcie się". Wszystko ładnie i pięknie, ale przekaz jednokierunkowy. Ostatnio na niektórych obrazach pojawiły się nóżki i dopisek "mam 11 tygodni". No i super - sobie pomyślałem. A jednocześnie mój wewnętrzny diabeł podpowiedział: "a dlaczego nie pokazują twarzy / główki dziecka?". Nie pokazują, bo to już w 11. tygodniu nie jest piękny widok, gdy mówimy w kontekście wad genetycznych. Oj, Pani Kaju, namąciła Pani w głowach, a przecież był kompromis. "11" kojarzy mi się jednak z książką Paulo Coelho ("Jedenaście minut"). Pisarz ten jest niby w nurcie katolickim, jednak przez wielu ortodoksów nazywany heretykiem (pewnie dlatego przypadł mi do gustu). To skojarzenie jest chyba dzisiaj najwłaściwsze, bo tytułowe "11 minut" to średni czas aktywności seksualnej. Ostatecznie jednak bohaterka powieści pokonuje tą czasową barierę, co więcej przydarzyły jej się podczas tego aktu seksualnego trzy orgazmu. No cóż pozostaje mi tego życzyć wszystkim Paniom, a awansem na nadchodzący "dzień mężczyzny" (ponoć 10 marca) też Panom.
Dzisiaj biegałem i słuchałem, żeby nie było. Słuchałem świetnej płyty, czwartej studyjnej w dorobku tego zespołu, a był to album Downes Braide Association "Halcyon Hymns". Muzyka dla wszystkich, którzy nie boją się połączenia popu z artrockiem. Muzyka idealna na 11 minut i... więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz