Dzisiaj bieg był poznańskimi parkami: Sołacz, Park Wodziczki i Cytadela. Startowałem ze Stadionu Miejskiego, potocznie zwanym Stadionem Lecha. Czasem takie nazwy potoczne wbijają się bardziej niż oficjalne - tak samo jest z Rondem Kopernika, zwanym potocznie, a później już oficjalnie Kaponierą. Podczas biegu oczywiście spotkałem znajomą (pozdrawiam Jadwigo!), a właściwie to ona mnie, bo ja bez okularów zbyt wiele nie ogarniam wzrokiem. Takie spotkanie jest w myśl zasady - bieg bez spotkania to bieg stracony.
A muzycznie dziś były dwie, bardzo zacne płyty. Najpierw hardrockowa Tequila Sunrise z płytą "Danger Zone", a później dreampopowy lub feelingowy Wild i "Goin' Back".
Życzę miłego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz