Czasem tak jest, że człowiek nie daje rady ogarnąć wszystkiego. Tak było właśnie wczoraj u mnie. Biegałem, ale nic nie napisałem. Dzisiaj też biegałem i dzisiaj piszę o tym co była dzisiaj, jak i o tym co było wczoraj. A że ostatnio ludzie mnie męczą, dość mam gadających głów, przemądrzałych spotkań, konferencji, live'ów i innych tego typu "bzdetów" to ja nie będę przegadywał.
Łącznie za te dwa dni wyszło 49 km. Co ważniejsze dużo, różnorodnej posłuchanej muzyki, a były to:
- Dumpstaphunk "Where Do We Go From Here" (jazz - soul - R&B),
- Kaleo "Surface Sounds" (rock alternatywny z elementami folku i bluesa),
- Vanessa Daou "Zipless" (jazz i melancholia),
- Imelda May "11 Past The Hour" (super melodyjny rock),
- Johan Kihlberg's Impera "Spirit Of Alchemy" (melodyjny hardrock, ale tym razem przekombinowany),
- King Roc "Chapters" (świetna elektronika),
- Schrottersburg "Dalet" (nowa, polska, ale w stylistyce klasyczna zimna fala).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz